Mamy tendencję do zamartwiania się. Często obawiamy się tego, co przyniesie los. Drżymy z niepokoju na myśl o wojnie, utracie pracy czy postępującej inflacji. Zamartwianie się częściej stanowi domenę kobiet. Im większą wrażliwością wykazują się panie, tym łatwiej pobudzeniu ulega ich sieć stanu spoczynkowego. W naszym artykule podpowiadamy, jak przestać martwić się na zapas.
Spis treści:
- Co daje nam martwienie się na zapas?
- Długotrwałe zamartwianie się przytłacza
- Jak powstaje spirala zamartwiania się?
- Zamartwianie się – powiedz mu stop!
- Jak przestać martwić się na zapas? Zajęcie angażujące myśli
- Zamartwianie się przez godzinę dziennie
- Zagrożenie dla życia czy wyzwanie? Jak interpretujemy zmartwienia?
- Dlaczego warto spisywać swoje zmartwienia?
- Dlaczego martwienie się na zapas jest tak rozpowszechnione?
Co daje nam martwienie się na zapas?
Dlaczego zamartwianie się jest tak popularne wśród kobiet? Niestety, wielu z nas wydaje się, że snując czarne scenariusze, możemy się na nie przygotować. W rezultacie życie nas nie zaskoczy, będziemy wiedziały, co robić w trudnej sytuacji. To zwiększa nasze szanse na przetrwanie. Warto jednak podkreślić to, iż czarne scenariusze w większości przypadków nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Niemniej dużo łatwiej nam przychodzi akceptacja niepowodzenia, jeśli się na nie przygotowałyśmy. Gorzej, gdy żyłyśmy beztrosko, ciesząc się życiem, a nagle wydarzyło się coś złego. Coś takiego wywołuje w nas silny szok emocjonalny, z którym często nie dajemy sobie rady. Tego stanu doświadczyło ostatnio wielu Polaków. Tydzień temu Rosja napadła na Ukrainę. Osoby, które dotychczas myślały, że to tylko ostrzeżenia, które mają wymóc pewne ustępstwa i żyjemy w bezpiecznym świecie, przeżyły ogromny szok emocjonalny, gdy obudziły się rano i odpaliły internet w telefonie.
Długotrwałe zamartwianie się przytłacza
Zamartwianie się jest niczym toksyna, która powoli sączy się do naszej krwi i rozprowadza po całym ciele. Im dłużej o czymś myślimy, tym bardziej nas to przytłacza. Jeśli w obecnej sytuacji rozważamy same negatywne scenariusze, w pewnym momencie możemy odnieść wrażenie, że znajdujemy się na skraju załamania nerwowego. W pewnym momencie nie będziemy w stanie jeść, pracować czy robić zakupów. Cała nasza energia bowiem skoncentruje się wokół zamartwiania się. Wykazano, iż osoby, które zanadto roztrząsają pewne rzeczy, częściej zmagają się z depresją i stanami lękowymi.
Jak powstaje spirala zamartwiania się?
Spirala zamartwiania się nie jest obca wielu z nas. Wystarczy, że jeden pracodawca źle wypisze PIT-11 i zamiast sklasyfikować umowę jako umowę o dzieło, wpisze je w okienko dla umowy zlecenia. My prosimy o korektę, ale jednocześnie zaczynamy się obawiać, co zrobimy, gdy się jej nie doczekamy. Boimy się oskarżenia o przestępstwo skarbowe oraz surowej kary, a także śladu w papierach, które uniemożliwią nam pracę w niektórych firmach i instytucjach. Zazwyczaj jednak czarne scenariusze się nie spełniają. Pracodawca w końcu składa korektę, choć nakłonić go do tego nie było łatwo, co tylko potęgowało nasz niepokój.
Zamartwianie się – powiedz mu stop!
Jak przestać martwić się na zapas? Przede wszystkim trzeba powiedzieć: stop naszemu zamartwianiu i naprawdę przestać je praktykować. Po kilku tygodniach ta technika powinna przynieść wymierne korzyści. Wypracowanie nowych nawyków zazwyczaj trochę trwa, ale później pewne rzeczy przychodzą nam już dużo łatwiej.
Jak przestać martwić się na zapas? Zajęcie angażujące myśli
Bardzo często zastanawiamy się, jak przestać martwić się na zapas i dochodzimy do wniosku, że najlepszy będzie relaks np. wypad do spa. Tymczasem to tak nie działa. Zazwyczaj, gdy nie robimy nic angażującego nasze myśli, nieustannie roztrząsamy te same kwestie i czujemy się coraz gorzej. O wiele lepsze rezultaty przynosi aktywność angażująca nasze myśli np. rozmowa z przyjaciółką czy wykonywanie zadań zleconych nam przez przełożonego. Gdy poczujemy flow, zapomnimy o problemie. Gdy do niego wrócimy, łatwiej przyjdzie nam znaleźć rozwiązanie i poczuć odrobinę optymizmu.
Zamartwianie się przez godzinę dziennie
Niektórzy przekonują, że zamartwianie się przestaje być atrakcyjną aktywnością, gdy mamy ją uprawiać przez godzinę dziennie. Szybko nam się nudzi, przez co skracamy czas na zamartwianie się i w rezultacie przed nim uciekamy. Ponadto wyznaczenie określonej godziny na roztrząsanie problemów pozwala się skoncentrować na pracy, gdy w naszym życiu dzieje się coś niepokojącego.
Zagrożenie dla życia czy wyzwanie? Jak interpretujemy zmartwienia?
Jak przestać martwić się na zapas? Przede wszystkim od nas zależy, jaką etykietkę przypniemy danemu zdarzeniu. Np. konflikt z koleżanką z pracy może nas skłonić do wypracowania kompromisu, który okaże się dla firmy korzystny. Nawet jeśli nie lubimy się kłócić, to w tym przypadku przynosi on oczyszczenie. Problem możemy potraktować jako zagrożenie dla naszego dotychczasowego życia lub wyzwanie. Z tym drugim dużo lepiej radzi sobie nasz mózg.
Dlaczego warto spisywać swoje zmartwienia?
Zapisując swoje zmartwienia na kartce papieru, często stwierdzamy, że brzmią one absurdalnie i mało realistycznie. Na dodatek możemy w ten sposób rozbudzić w sobie kreatywność i znaleźć rozwiązanie problemu, z którym zmagamy się od dłuższego czasu.
Dlaczego martwienie się na zapas jest tak rozpowszechnione?
Dlaczego zamartwianie się jest powszechne w naszym społeczeństwie? Niewątpliwie wynika to z faktu, iż jest to cecha premiowana przez ewolucję. Gdy rozpatrujemy czarne scenariusze, przygotowujemy się na nie i nie czujemy się zaskoczone, gdy ulegają realizacji. Mamy też opracowaną strategię działania. Oczywiście, trzeba umieć segregować zmartwienia oraz oceniać ich realność. W przypadku tych, które mają duże szanse spełnić się, należy opracować plan awaryjny. Lepiej działać niż poddawać się negatywnym emocjom. Poczucie sprawczości dodaje nam sił i wpływa dodatnio na samopoczucie.