We Włoszech sytuacja z powodu koronawirusa przybrała niezwykle dramatyczny wymiar. W tym kraju brakuje nie tylko lekarzy, odzieży ochronnej i miejsc w szpitalach, ale też respiratorów. Pracownicy służby zdrowia muszą decydować o tym, komu uratować życie. Z czego wynika tak dramatyczna sytuacja we Włoszech z powodu koronawirusa?
Włoskie społeczeństwo się starzeje
Włoskie społeczeństwo dość mocno się starzeje. Przybywa w nim ludzi starszych. Włoscy seniorzy należą do aktywnych. Chętnie spotykają się w gronie przyjaciół, jeżdżą na narty czy chodzą do restauracji. W rezultacie rozprzestrzenianie się koronawirusa wśród nich zachodzi dosyć intensywnie.
Mieszkanie w domach wielopokoleniowych
Na dodatek włoskie rodziny to rodziny wielopokoleniowe. Bardzo często jeden dom zamieszkują dziadkowie, rodzice i wnuki. Wystarczy, że któryś z młodszych członków rodziny zachoruje w wyniku kontaktu z chorym kolegą, a dziadkowie trafiają do szpitala w ciężkim stanie.
Osoby chore przewlekłe najbardziej narażone na infekcję koronawirusem
Niestety, starsi ludzie oraz ci chorujący na choroby przewlekłe znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka. To właśnie oni najczęściej umierają z powodu koronawirusa, ponieważ organizm nie jest w stanie jednocześnie radzić sobie z różnymi przypadłościami.
We Włoszech brakuje respiratorów
We Włoszech lawinowo przybywa chorych. Cały kraj został objęty kwarantanną. Nie działają szkoły, uniwersytety, instytucje kulturalne, a restauracje są czynne jedynie do 18. Niestety, kraj ten nie był nigdy przygotowany na epidemię. Brakuje w nim miejsc w szpitalach oraz respiratorów. A starsi ludzie, którzy bardzo źle przechodzą infekcję, nie są często w stanie samodzielnie oddychać. W rezultacie lekarze muszą dokonywać selekcji tych, którzy trafiają na OIOM. W związku z tym, że osoba młoda lub w średnim wieku ma większe szanse na przeżycie, to właśnie ona trafia pod respirator, a nie seniorzy oraz osoby chorujące przewlekłe.
Władze Lombardii apelują o wprowadzenie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa
Władze Lombardii obawiają się, że za 10 dni liczba zakażonych będzie tak duża, że zabraknie lekarzy, pielęgniarek, miejsc w szpitalach i leków. W związku z tym postulują zamknięcie wszystkich biur, sklepów i przedsiębiorstw na czas walki z epidemią. Nie chcą, aby osoby, które nie muszą, bo nie pracują na stanowisku zapewniającym zaspokojenie najbardziej elementarnych potrzeb ludności, nie wychodziły z domów. Czy apel władz Lombardii zostanie wysłuchany?